Obiecuje Dosiu że będzie jeszcze jedno porównanie.. będzie niebawem :)
A chwilowo.. taki mały przerywnik
Cały czas szukałem "swojej Marissy" ;-P
Kiedy wydawało mi się że znalazłem, zaangażowałem, zakochałem i dałem się w to wciągnąć
Wyszła z tego tylko i wyłącznie ogromna klęska, ból, beznadzieja, wstyd i załamanie.. Wydawało mi się że kiedy się z tego otrząsnąłem, znalazłem osobę która jest w stanie przebić poprzedniczkę. Osoba która uratowała moje życie i w pewien sposób mi pomogła
I byłoby tak w 100% gdyby nie młody wiek, i niestety jeszcze słaba dojrzałość, za co nie mogę nikogo winić a tylko cieszyć się z tego że to jedyna przyczyna takiego stanu rzeczy, sentyment jednak pozostał i pozostanie :) ...
Co najbardziej mnie dziwi z całej sytuacji.. to to, że przestałem wierzyć i darzyć tym wyjątkowym uczuciem kogokolwiek. Patrzę na te sprawy naprawdę w 100% inaczej niż patrzałem na nie dotychczas, przyjąłem do wiadomości że czasami po prostu nie wychodzi, bądź nie pasujesz do drugiej osoby. Tak po prostu bywa, i trzeba to zaakceptować, nie ma innej opcji. Nie załamuje się już jak kiedyś, kiedy z jakiś względów nie mogłem być z osobą która mi się podobała, do której coś czułem (a kochałem tak naprawdę tylko 2 razy).
Po prostu taki stan rzeczy przyjmuję na klatę i żyję swoim życiem. Śmieszy mnie to strasznie, kiedy ktoś po niespełna paru tygodniach poznania wyznaje drugiej osobie miłość, wypisuje że to już na całe życie itp. trochę to żałosne, i zajeżdża podstawówką. Wku.rwia mnie kiedy ktoś kaleczy znaczenie przyjaźni i miłości.. ludzie!! Na to trzeba zasłużyć i przeżyć razem mnóstwo BEZNADZIEJNYCH rzeczy, nie tych dobrych.. one tylko cieszą a nie zbliżają do siebie.
Wiem doskonale, że nie miałbym takiego przyjaciela jakiego mam, gdyby nie masa ciężkich doświadczeń, i życiowych zakrętów jakie nas ze sobą połączyła i które trzeba było przeżyć.. czasami nawet nie zrozumieć, a po prostu przeżyć.
NAWPRADĘ podoba mi się patrzenie na te sprawy tak jak robię to teraz.. Czemu dopiero teraz? Tego nie wiem, może się starzeje, może jestem bardziej dojrzały.. a może (co jest moim faworytem) musiałem ostro dostać po dupie żeby zmienił mi się światopogląd. Nie wiem czy to dobrze czy to źle.. Jedno wiem na pewno, jest z tym odrobinę wygodniej
Wciągnąłem się w wir pracy i poddałem się rutynie.. Dla tego kiedy przychodzą weekendy, wykorzyujemy je należycie ;P
Moja garstka przemyśleń
Znajdę jeszcze swoją Marissę.. ale na to przyjdzie jeszcze czas.
Kiedy poczuję coś do kogoś.. chcę żeby to było prawdziwe, żeby mnie zatkało, a oddychanie sprawiało trudność...
Kiedy to poczuje.. Będę pewny że warto!