Czekam już z utęsknieniem na zimę. W zeszłym roku była mroźna i pełna niespodzianek. Tak jak lubię.
Nie bawią mnie wyblakłe rozmowy. Pozbawione sensu zdania spływają po mnie. Podziwiam wtady niebo i obserwuje cokolwiek co przykuje moją uwagę, by tylko nie skupiać się na słowach.
Niby jakiś sens dałoby się wyłapać. Tylko po co? Wiadomo czasami trzeba pogadać o niczym, ale żeby tak cały czas? Nie?
Znajomi mówią mi, że za dużo rozmyślam. Że znowu uciekam do swojego pudełka i zamykam się od środka. Może. No ale kilka nieprzespanych nocy i niedługo wrócę do świata żywych. A nawet pokusiłbym się stwierdzić, że teraz mam całkiem dobry i znośny dla ogółu humor. Mówię mniej, nie wygłupiam się tyle. To nie jest taka wielka zmiana. Czuje się troszeczkę poważniej.
W piątek się wyśpię pożądnie, wstanę z naprawdę dobrym humorem i wtedy będzie można ze mną pogadać tak jak kiedyś. To do zobaczenia w sobotę