Po burzy zawsze wychodzi słońce... to tak jak w życiu. Nie da się być cały czas w złym czy smutnym humorze. Przychodzi taki czas, że musimy udawać, bo przecie gdzieś poza naszym idealnym światem czeka prawdziwe życie... U mnie tymczasem wystarczyło 13 i pół godziny snu wczoraj, by cały dzień mieć dobry humor. Nie inaczej też mówiłem, to było takie proste... Ale nie dokładnie o to mi dzisiaj chodzi. Mam wyrzuty sumienia. Od dłuższego już czasu staram sie słuchać ludzi. Niestety jak stwierdzają to moi znajomi za bardzo się angażuje, za bardzo żyje czyimś życiem. Zamyka mi to na dzieńdobry wymarzony zawód psychologa. No trudno - przeżyje.
Kiedyś myslałem, że wysłuchać to za mało, starałem się zbliżyć, żeby lepiej poznać (czasem aż zbyt...). Teraz już wiem, że nie sztuką jest przytulić kogoś smutnego - to takie tchórzliwe i egoistyczne... Dzisiaj nawet bałbym się tego.
To, co dzieje się aktualnie, to nie tak jak kiedyś. Nie potrafię widzieć tego jako kolejnego "przypadku". To jest zbyt głębokie i prawdziwe. To jest cześć życia, poza ideaizowaniem i kolorowaniem... to co czeka i mnie jeśli... ehhh... jestem w sytuacji patowej, ale o tym akurat nie chcę się rozpisywać... mimo to, nie mogłem dzisiaj spać w nocy... 3h snu ale jestem w miarę wypoczęty. Pełnia?
Kiedyś także uciekałem od tego co należałoby niezwłocznie rozwiązać. Wolałem swój "mikroklimat". Teraz już wiem, że nie można uciekać bez końca. Z czasem jest tylko gorzej. Problem dopada Cię ze zdwojoną siłą i nowymi powodami do gniewu.
A ja? Ja chciałbym tylko słuchać. Ale jak to zrobić z tak świetnym rozmówcą?
Czy chciałbym całe życie cierpieć? Wiem, że różnie to bywa i raz jest lepiej, raz gorzej, ale... nawet z najgorszej sytuacji da się wyjść obonną ręką. Wszystko da się naprawić lub chociaż doprowadzić do w miarę normalnego stanu rzeczy.
Jak już wspomniałem kilka razy: ostatni rok nauczył mnie prawdopodobnie tak dużo jak cała reszta życia. W sumie jestem jeszcze młody, co ja mogę wiedzieć? Czeka na mnie jeszcze ogromna ilość nowych sytuacji, nowych miejsc i nowych ludzi. Nowe rzeczy mnie napędzają. Adrenalina czasami za bardzo szarpie od skrajności w skrajność. Mam nadzieję, że mi nie odwali i nie zrobie czegoś, czego po raz kolejny mógłbym żałować. Mam nadzieję, że umiem...
Moje całe życie skałada się tylko fragmentów i to takich, które mogą się nie przytrafić szaremu zjadaczowi chleba, a już nie napewno w tak krótkim czasie.. Nie chcę kolejnych. Chciałbym spełniać marzenia. Może i brzmi gówniarsko ale te marzenia są takie zwyczajne...
Chyba czasem za dużo tu sie pojawia. A z resztą... Nie mam nic do ukrycia (no może kilka szczegółów). Czas się za siebie wziąść. Motywacja jest, więc do dzieła.