Śmieszna sprawa ale ostatnio przeszkadza mi mój wiek...
Wolałbym być juz po studiach, z ciekawą pracą (najlepiej takiej, która pozwoli mi się spełnić zawodowo), z "normalną" Rodziną... i tu zaczynają się schodki. Bo o ile Te pierwsze rzeczy da się osiągnąć samemu, ostatnią już nie... Norma. No i chyba każdy to pojmuje. Sęk tkwi w tym, co dzieje się w moim życiu. Lepiej nie opowiadać o tym co działo sie przez ostatni rok (z resztą uboga wersja historii znajduje się generalnie tutaj). I nie jest inaczej teraz. Oczywiście mogłoby się coś zmienić, ale może tak jest wygodniej? Starczy na jakiś czas. Wiadomo, że każdy ma swoje potrzeby (i nie chodzi mi tu o te najbardziej skrajne, tylko o potrzebę zwykłej rozmowy i bliskości). Może bardziej jedności niefizycznej. Trochę zbyt poetycko to zabrzmiało ale chodzi w zasadzie o to, że czujemy się dobrze w towarzystwie kilku osób ale z każdym z osobna. Nie chciałbym, żeby kolejne ciekawie zapowiadające się znajomości (choć nie każdy wie, że umiem też słuchać) nagle prysnęły ale nie chciałbym też przesadzać. Bo może i zaprzeczę właśnie siebie samego ale czy można przekraczać cienką linię prywatnych czy intymnych temetów? Czuję się trochę nie wporządku i bezwiednie stawiam się w sytuacji "tej drugiej osoby", której nigdy nie widziałem. To wcale nie jest skomplikowane.
Znajomy rodziców widział uśmiechy i poddenerwowanie. Po co mi mówią? Moje sprawy od dawna stały się Tylko moimi. Nie podejmuję tematu.
Staram się rozmawiać z rówieśnikami ale nie do końca potrafię. Jasnę, że można dopasować się do każdego tematu ale ile można gadać o gitarze, pracy czy "dupie maryny"? Męczące. Poza tym nagle przypominają o sobie znajomi, o istnieniu których już zapomniałem. Nie zawsze mam ochotę na spotkanie. Nie lubię wypominania.
Może jestem ostatnio trochę bardziej zmęczony niż zawsze. Może to właśnie to powoduje u mnie stan "zawieszenia". Dużo myślę.
Instynkty wychowawcze?
Chyba za dużo przebywam w 4 ścianach
Myslowitz - za zamknitymi oczami
http://www.youtube.com/watch?v=8JlKmysyXfo