Trochę niechętnie wracam...
Ostatnio znowu za dużo myślę. Wolę chyba jednak pracę na dwa etaty albo może to co zacznie się od października: Praca od pon do piątku, studia w weekend, znowu praca 5-6 dni i jeden dzień wolny. Generalnie raz na dwa tygodnie wolne.
W takim tempie człowiek nie myśli tyle o tym co go zasmuca. W ten sposób po prostu zapomina o tym wszystkim, albo jest na to za bardzo zmęczony.
Kurde ja nie wiem co się ostatnio dzieje, że mam aż tak dużo czasu. Okej, można go jakoś wykorzstać, ostatnio uczę się grać na gitarze. No ale niestety palce w pewnym momencie odmawiają współpracy. Chciałoby się wtedy z kimś porozmawiać. Po prostu zadzwonić i 10 minut późnije spotkać się. Kogoś kto rozumie w pełni i czasami dopowie połowę zdania, zaśmieję się nerwowo z głupiego skojarzenia, tylko posłucha lub da posłuchać siebie. Ktoś w tym momencie powie: co ty kurwa znajomych nie masz? Oczywiście, że mam znajomych... No ale czasami chciałoby się mieć kogoś bliżej. Brak motywacji, by jeżdzić nie wiadoomo gdzie, tyko po to, by zamienić kilka zdań, które chcę powiedzieć, albo zaprezentować malutkie postępy z gitarą, którymi tylko ja się jaram... taa...
No a niby taki otwarty jestem. Gdzie te tłumy?
Czasami też boję się ludzi. Boję się nie tych obcych, tylko tych, których trochę znam. Niby studiuję tą zasraną socjologię i interesuję się psychologią ale czasami nie potrafię wyczuć czy zauważyć czyichś intencji. Może będzie łatwiej gdy bardziej się poznamy, ale właśnie tego "lepiej" boję się nabardziej. Oczywiście niektóre rzeczy "widzę". Widzę, a może sobie dopowiadam... Kurdę no czasami dostaję szału, gdy chciałbym wiedzieć, a jednak nie mogę. Nie potrafie pytać, precyzować tego o co chciałbym. Niektórzy mi mówią, żebym się nie mieszał, nie angażował się w czyjeś problemy. Ale czy to nie jest jakiś pomniejszy cel życiowy, żeby w jakimś stopniu pomagać innym?
Pewnie jak zawsze powtarzam się w moich notatkach. Wręcz mogę się założyć, że podobnych było juz conajmniej kilka. Trudno. Widocznie zawsze wtedy gdy nie udaję, to jestem taki sam, niezmienny od klku lat, z tymi samymi problemami i marzeniami.
Znowu zazynam zanudzać, zaśmiecając internet kolejną notką, która nic nie wnosi. No może mi jest trochę lżej.
Nie zostaje mi chyba nic innego, jak tylko wrócić do swojego życia, by robić dziś to samo co wczoraj i to sam co będę robił jutro.
Zabawić się w odgrywanie ról.