Zrezygnowała ze wszystkiego. Z tego co przeszłe, teraźniejsze, przyszłe i niedoszłe. Nie wiedziała tylko, czy dobrze robi... Właściwie niewiele ją już to obchodziło. Po raz pięćdziesiąty trzeci postanowiła żyć po swojemu i odciąć się od tego zbędnego motłochu. Będzie żyć w swoim własnym światku i nikogo do niego nie wpuszczać. Wystarczy jej odrobina tlenu, strawy cielesnej, duchowej i święty, najdroższy, najpiękniejszy spokój o jakim marzyła od dawna, a dostać nie mogła za grzechy z poprzedniego wcielenia. Nagrzeszyła kiedyś, może jej poprzednim wcieleniem był sam Adolf Hitler, a jej czyny to dopiero początek. Idzie się upijać nie myśląc o tym, nastała błoga cisza...