Po pierwsze : Wesołych,spokojnych świąt przede wszystkim w gronie bliskich.
Cieszmy się każdą chwilą, nie wiadomo, kiedy jest ta ostatnia.
Po drugie po raz któryś opisać chcę swój stan,siebie,wszystko w okół, Jego
z góry dziękuje zainteresowanym za poświęcenie swego czasu na przeczytanie co u mnie.
cofnij czas, nie chcę żyć bez nas.
Noszę w sobie niesamowity bałagan. w głowie, w sercu, w życiu. znowu leżę na podłodze i wiem, że muszę wstać, ale nie mam siły. Zastanawiam się po raz kolejny jak nazwać uczucie, które we mnie dominuje.
Chaos,Bajzel,Burdel,Syf,Bałagan jakiegokolwiek słowa bym nie użyła oznaczało by tylko jedno.
Spędzając Najważniejsze święta dla chrześcijan, bez najważniejszej osoby w moim życiu, czułam się naga. Najzwyczajniej w świecie naga. Czułam na sobie wzrok innych,którzy przyglądają mi się ze zdziwieniem i pogardą. Zdążyłam przywyknąć do podobnych sytuacji, jednak przerasta mnie to. Młody człowiek ma niby tyle sił na wszystko, jednak ogrom ciężaru jakim jest smutek,żałoba,samotność jest nazbyt wielkie na moje barki. Mimo to staram się. Niosę cały ten bagaż wspaniałych i bolesnych wspomnień. Moja droga obecnie jest porośnięta toksycznymi krzewami. Wystarczy się ich dotknąć by skaleczyć wrażliwe ludzkie ciało, nie mówiąc już o duszy. Błądzę, jestem cała pokaleczona. Zaplątana niczym w drut kolczasty,który z każdym moim najmniejszym ruchem przysparza ogromny ból. Zatem lepiej stać nieruchomo, prawda? Jednak stojąc bezczynnie toksyczna roślinność porasta mnie z każdą chwilą. Porośnie mnie tak, że wtopię się w otoczenie. Będę taka jak inni. Nie będzie po mnie śladu.
Które rozwiązanie jest lepsze? stać bezczynnie i cierpieć przez społeczność otaczającą nas, czy może brnąć przez to wszystko,mimo wszystko i cierpieć z powodu Jego braku. - Sama nie wiem. Nie chciałabym być kierowana i manipulowana przez innych,no bo przecież to moje życie i to ja decyduje, z drugiej strony mam dosyć bólu jaki przysparza mi coraz większa świadomość Jego nieobecności.
A może jest inna furtka? Może jest inna droga,łatwiejsza, o której niestety nie wiem .. Możliwe.
Mimo to staram się nie zatrzymywać. Jednak łzy są nazbyt ciężkie by zachowały się pod powiekami. Miałam wrażenie, że ważą ponad tone. Spływały po policzku uderzając o stół z wielkim hukiem. Wypłakałam dziś przy śniadaniu świątecznym chyba ocean słonych łez. łez rozpaczy. Od jakiegoś czasu jest to standard każdego dnia. ;X
Starając nie odbiegać myślami w odchłań niewiedzy czułam pustkę. Moje wewnętrzne'ja' domagało się zespolenia. Przynajmniej na krótki czas. Podświadome szukanie czegoś by zaspokoić to uczucie. Jednak jest to oczywiste,że gdybym tylko popatrzyła w Twoje oczy, znalazłabym to co tak na prawdę mi potrzebne. Miłość,której mi brak. Tego uczucia, które stoi ponad wszystko. Które tak ciężko posiąść a tak łatwo stracić.
Mimo wszystko nie zaprzestanę szukać swej drugiej połówki,która jesteś Ty .
lecz któregoś dnia spotkamy się na zielonej polanie pełnej fiołków. położymy się w gęstej zieleni trawy,przytuleni do siebie. a nasze usta złączą się w jedność. wtenczas będę wiedzieć, że to mój eden.
zasnę na wieki.
Los czasem rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą.
Mówiąc Ci co dnia przekocham, chciałabym odusłyszeć to samo z Twych ust.
jedna z Jego ulubionych, które nucił mi do snu ;)