mam do niego pretensje , że z dnia na dzień zerwał kontakt wiedząc o tym jak cholernie
mocno go kocham . pobawił się mną i rzucił w kąt zapominając . ciężko jest mi z tym , że
straciłam jedyną osobę na której mi zależało , jedyną osobę która była mi tak bliska .
przecież mieliśmy plany wobec siebie , mieliśmy być szczęśliwi , nasza miłość miała
przetrwać wszystko . przez niego każdego wieczoru wylewam litry łez krzycząc z bólu i
waląc rękami o ścianę . nie pamiętam kiedy przespałam całą noc nie tłumiąc płaczu w
poduszkę . niszczy mnie.. dokładnie tak samo jak chemioterapia niszczy raka . wyżera mnie
od środka jak jakaś żrąca substancja. ale wiesz co jest w tym najdziwniejsze? to , że gdyby
teraz przyszedł i chciał wrócić przyjęłabym go zapominając o wszystkim co mi zrobił. a
wiesz czemu? bo ja go po prostu kocham.
<3