I chwytam łapczywie wdech w płuca moje, jeden i drugi i trzeci,
w panikę wpadam, krzyczę z rozpaczy, budzę złe duchy uśpione,
i całe starania dotychczas na marne, całe te żmudne podchody.
i uświadamiam sobie gdzieś w głębi, że wszystko jest już skończone.
dziekuje.