Witam.
Dzisiaj pogoda była straszna, w sumie jest nadal.
O wyjściu na zewnątrz, mogę pomarzyć.
Wczoraj w sumie... Miałam dosyć dziwną sytuację.
Broniłam swojego przyjaciela (jest nim od podstawówki) przed moim byłym.
Czaicie że chciał mnie szantażować?!
Powiedział że zostawi go w spokoju, jak z nim będę. Kurwa trzeba mieć na prawdę coś z psychiką.
Wybroniłam na szczęście kolegę, bo na prawdę tak mi się go szkoda zrobiło że szok...
Potem na szczęście pogadałam z moją mordeczką (pozdrawiam Cię Ostry, braciszku :*)
wyszłam potem z Weroniką <3 i jakoś to było.
Pocięłam się też wczoraj. Na sam koniec dnia. Powód?
Załamana jestem ostatnio... Moje emocje mają nademną władzę. Taką chorą władzę.
Znowu to wraca... Ta chęć bólu fizycznego, z myślą że psychiczny zniknie.
Szkoda że tak nie jest...
"I że Cię nie opuszczę aż do śmierci..."
Tak będę z Tobą do końca swoich dni, jasne.