Tak dobrze jest w końcu zwolnić, móc usiąść z filiżanką waniliowej herbaty i po prostu, zwyczajnie nic nie robić. Po ludzku się zamyślić i wrócić na chwilę do niektórych wspomnień. Uspokoić wreszcie rytm serca i przemyśleć samą siebie.
Znowu dałam się porwać marzeniom i planom. Znowu wierzę w swój przyszły idealny świat, w którym wszystko będzie na swoim miejscu i w swoim czasie.
Grunt teraz to nie grzebać we wspomnieniach zbyt głęboko, gdyż przy niektórych z nich robi mi się niedobrze. Niczym przez sito przesieję je przez umysł, zostawiając tylko te właściwe.
Z zamyślenia wyrywa mnie śmierć, która po raz kolejny obejmuje swoimi kościstymi rękoma moich bliskich, powodując u wszystkich krzyk, łzy i płytki oddech.
Oddałabym wiele, by móc teraz w milczeniu potrzymać Cię za rękę i okazać choć odrobinę wsparcia. Ty byłeś przy mnie, gdy ponosiłam moją stratę, teraz ja powinnam być przy Tobie. Nienawidzę tej odległości.
Po raz kolejny już doświadczam śmierci.
Bóg mi świadkiem, że chciałam to maleństwo...