Idę wieczorem na imprezę urodzinową do znajomej z pracy.
Pierwszy raz od czasów liceum, kiedy to jeszcze miałam jakiś tam znajomych i mnie gdzieś zapraszali.
Cieszę się, chociaż wiem, że oznacza to też jedzenie i dużo alkoholu, a co za tym idzie zawalony dzień w diecie.
Ale to już nieważne.
Oczywiście, że chcę schudnąć i ciagle będę o to walczyć, ale nie chce już sie chować przed całym światem z powodu moich kompleksów.
Nie chce znowu moich najlepszych lat spędzić zamknięta w domu i wmawiać sobie, że wyjdę do ludzi dopiero jak to się wszystko skończy i będę wyglądać dobrze.
Bo czasami myślę, że to się nigdy nie skończy, a wtedy jedynymi moimi wspomnieniami z lat młodości będą białe ściany w moim mieszkaniu.
Na wiosnę planuje kolejny tatuaż