Wszystko nam się wali... Ja wiedziałłam,że ten związek będzie oparty na łzach i belkach pod nogami,ale nie sądziłam,żedopiero teraz będzie naprawdę źle... Ta...jak zwykle zaczyna sie od pracy . Boże...pracuje źle,nie pracuje źle,siedzi u mnie źle, nie siedzi to pytanie gdzie jest Hubert.... choleram ożna ocipieć...codziennie wojny z mamą... już psychicznie i fizycznie nie daje rady...Dobrze,że są Przyjaciele którzy jeszcze Mi dodają sił i w Nas wierzą,a ja nie zrezygnuje z tego związku bo za wiele wylałam łez żeby teraz się poddać ,bo jest kryzys. Przezwyciężymy go i jeszcze udowodnimy,że będziemy szczęśliwi ...Za rok....Ja w to wierzę,bo nie ma rzeczy niemożliwych już nie raz to udowodnialiśmy i nie obchodzi Nas co mówią rodzice-my żyjemy swoim życiem -jesteśmy szczęśliwi, kochamy się i chcemy być razem a o to chyba w Miłości chodzi- o wsparcie i poczucie bezpieczeństwa,a przy Nim czuję się bezpioecznajak nigdy .