DZIEŃ 4
Przedłużony weekend o jeden dzień zdecydowanie dobrze mi zrobił. Potrzebowałam w końcu snu, ponieważ po przerwie świątecznej ciężko było się przyzwyczaić do wstawania o godzinie szóstej. I pomogłam mamie, są plusy :) Nawet miałam być pytana, więc dobrze, że nie poszłam, trójka by mnie nie satysfakcjonowała :D
Dzisiaj zgrzeszyłam, ale to wszystko przez moją siostrę. Przynajmniej wiem, że jedzenie typu frytki mój brzuch wyrzucił już "z pamięci" i nie spodobało mu się, że jadłam odrobinkę gyrosa z frytkami. Nie było nic poważnego, po prostu ciężej mu było to strawić. A ja zaspokoiłam swoją potrzebę na długi, długi czas :)
Mam zakwasy co mnie cieszy! <3
Ja za to przestaje odczuwać zakwasy. Jest dobrze, coraz lepiej. Brzuch przestaje być takim flakiem, co mnie cieszy. Na efekty, czy widoczne mięśnie będe musiał poczekać jeszcze długo, ale damy radę. Dalej nie wiem jak prowadzić dobrze tą diete, ale nie wpadajmy w paranoję, rozgraniczenie posiłków i jedzenie DUŻO zdrowszego jedzenia powinno narazie wystarczyć. Nie muszę sobie narazie wyznaczać białka i węglowodanów co do grama. Standardowo zamieszczam dzisiejszy bilans i mam wrażenie, że jest w nim troszke więcej kalorii niż przez ostatnie dni. Ale że ich nie licze, to mówię z własnego poczucia sytości :)
- Fitella bananowa z jogurtem naturalnym
- kromka pieczywa razowego z wędliną i ogórkiem surowym
- Torebka ryżu brązowego z kurczakiem curry
- Miseczka owoców, banana i mandarynki z jogurtem naturalnym
- kromka chleba razowego z wędliną i ogórkiem
I standardowo później parę ćwiczeń. Od poniedziałku planuję zacząc weidera. :)
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24