Hej, jak Wam mijają Święta?
U mnie jest bardzo średnio.
Od sobotniego popołudnia jestem w Karpaczu.
Nie jem zbyt dużo a większość dnia spędzam poza pokojem spacerując.
A. od dwóch dni jest trzeźwy.
Wczoraj na dobranoc: "Postaram się abyś czuła się bardziej doceniana i kochana"
A dzisiaj?
Niedawno przeczytałam, że to nigdy się nie uda i każdy kogo znamy jest przeciwko nam.
Że teraz mnie potrzebuje i mnie nie ma.
Odpisałam mu w nerwach że zawsze bylam, wypruwałam sobie flaki aby być przy Nim.
Wyjazd w góry był zaplanowany dwa miesące w tył.
Nie wiedziałam, że postanowi być na czysto zanim pójdzie do szpitala.
W końcu poprzednio się tam nie zjawił, wolał się ukrywać i ćpać...
"Chcę ale to nigdy się nie uda. Udowodnij mi że się mylę. I nie płacz i nie nerwuj,
tego nie potrzeba, potrzebuję wsparcia, czułości i Ciebie obok".
Zaraz do Niego zadzwonię.
Mam w głowie pełno różnych myśli.
Co do wrażeń z wyjazdu...
Zakochałam się w serkach na gorąco z sosem czosknowym.
Dodałam to do nielicznej listy mojego ulubionego jedzenia.
Byłam dzisiaj w muzeum Ducha Gór.
Kupiłam księżycowy pył a dla Niego i dla mnie
pasujące do siebie kawałki kryształów - niebieski i różowy.
Idę zapalić kolejnego papierosa i porozmawiać z A.
Miłej nocy.