Dziś uświadomiłem sobie jedną bardzo ważna rzecz. Wszyscy w około dojrzewają i dorastają to życia a ja jeszcze nie. Nawet dziś kiedy powinienem cieszyć się z tego, że jest jeszcze weekend nie potrafię, ponieważ ciągle myślę nad tym, co we mnie się zmieniło przez ten rok i do chodzę do wniosku, że nic w ogóle nic. Jakbym był osobą z pierwszej klasy liceum i jakbym na tym poziomie się zatrzymał bo w głowie mi tylko imprezy, spotkania z Dziewczynami, seks przygodny - generalnie zabawa na całego. Chcę zbudować poważny i dojrzały związek nawet ale ciągle myślę o jedne osobie mniejsza o to o kim bo nie wolno patrzeć wstecz ale ja popier**lony idiota robię to. Zabrzmi to głupio ale coś nadal w sobie do niej czuję i nie potafię do końca tego zabić do niej.
Poznałem Dziewczynę ostatnio jakby Bóg wiedział jak kocham ideał ale co z tego, jeśli trzeba z rozsądku przystopować bo nie wypada wchodzić na trzeciego. I co? Mam się podłamać? Nie! W życiu! Ja nie z tych kolesi. Pójdę dalej i poszukam tej odpowiedniej. Tej, przy której będę wiedział, że Bóg dla mnie stworzył ze każdym szczegółem uwielbianym przeze mnie. Na razie czekam i szukam ale nie na siłę. Może przez te moje przygody z Dziewczynami wreszcie poznam tą jedyną i odpowiednią dla mnie ale nigdy nie wiadomo czy to nie będzie przypadkowe spotkanie gdziekolwiek. Czas pokaże. Mam jeszcze parę łądnych długich lat na się orzenienie.
Zaczęła się jesień i dopadła mnie związana z tą porą rozkminka nad tym co właściwe i odpowiednie do tego wieku już i poziomu życia. Co jak co dostałem się na studia państwowe może mi ta atmosfera poprawi nastój. Życie beztroskie po prostu studenckie.
Ciekawe... Czas pokaże. Szkoda tylko, że nie mogę widzieć co mnie czeka w tym życiu. Byłoby śmiesznie. Wiedziałbym kiedy bym spotkał Tą jedyną, kiedy ożenił się, czy miał syna albo córkę, dobrą pracę, i kiedy i na co bym umarł.
Ale mój optymizm do końca nie umarł więc wierze w to, że przejdzie mi ta depresja związana z pogoda i myśleniem nad sobą i otoczającymi mnie osobami i światem całym