Pęknięte klisze, ich strzępy w pamięci
chce je zachęcić zanim je zapisze
zachowaj cisze nim do mnie nie pisze
list który pędzi tak jak lak pieczęci
powietrze pachnie deszczem jeszcze nie przeszły ci dreszcze
stoimy wtuleni w siebie ty czule szepczesz
że kochasz mnie jakim jestem że już tak będzie wiecznie
słowa stają się zbyteczne i to jest najlepsze
Jak najciszej proszę mów, ja wiem już wszystko
porozumienie bez słów, mnie wystarczy bliskość
Dość i wyjaśniłem wątpliwości
Czuje dość miłości
[...]
Ty nic nie pojmujesz
Gdzie ja teraz się znajduję
Chciałabyś mnie mieć
Ale nie chciałabyś mnie, czujesz?
Chciałabyś, ale nie chciałabyś być z takim chujem
A ja mam uczucia, czujesz?
Wszystko we mnie protestuje
Gdy robię się zły
Zrywam złoty łańcuch
I wracam do gry
W tańcu płodowym samców
I takie jak Ty wolę ominąć
Bo mogę zginąć...
Zabrałko w tym wszystkim szczerości, chęci porozumienia.
To już jest nie ważne, skreślone.
Koniec, finito.