No, także po przespaniu się po Roda De Natal wypadałoby jakoś podsumować ten wyjazd.
Dzień po prostu ŚWIETNY. Całkowicie poświęcony wysiłkowi fizycznemu i tonie zabawy :)
Po krótkim zaklimatyzowaniu się w placówce w Nowym Chechle, przyszedł czas na rozgrzewkę.
Naprawdę fajnie złożony, porządny rozruch, a później przejął nas profesor Barril...
Nie oszczędzał nas i przy ogarnianiu przejść oraz elementów, nie zwracał zbytniej uwagi na nieznajomość danych wejść lub kopnięć.
Oczywiście instruktorzy pomagali nam - osobom początkującym i jakoś daliśmy radę!
Później nadszedł czas na treningi w parach oraz dynamiczne wejscia z biodra oraz inne rzeczy.
Super rzecz, która jak się okazuje może uratować życie, ale na dupie to już nie lądowałem tak często chyba od czasów uczenia się chodzić^^
Na przerwie wypadało coś zjeść i to był chyba największy błąd jaki można było popełnić.
Zarówno ja, jak i Michał, z którym przyszło mi ćwiczyć - po prostu umieraliśmy przy kolejnych ćwiczeniach w parach.
Wejścia często miewały ze sobą okazjonalne łokcie lądujące na brzuchu... Zatem byliśmy ciągle wykończeni i nie dało się być w ciągłym ruchu.
Później sama Roda De Natal, która wyszła zajebiście :D
Fajnie było sobie pośpiewać z przeszło 40 osobami w kółku i popatrzeć na ruchy wielu utalentowanych osób.
Niestety nie mogłem wejść do Rody, ale i tak bardzo mi się podobało :)
Zresztą, nie wiem jakbym wyglądał teraz, gdybym jeszcze zaczął tam się naparzać.
Ogólnie podsumowując, czyste 3 godziny treningu + rozgrzewki i godzinna Roda.
Pierwszy raz uczestniczyłem na czymś takim, a z pewnością będę chciał znaleźć się na kolejnych Eventach.
Najbliższy w Marcu, pytanie tylko czy dostanę urlop na poniedziałek?^^
Po imprezie ruszyliśmy do restauracji i miło sobie gawędziliśmy, przy wspólnym posiłku.
Tortilla po takim dniu, była zesłaniem boskim :D
A co u mnie tak w ogóle?
Od wtorku zaczynam nową pracę, jako magazynier :)
Jestem ciekaw jak mi pójdzie, choć nie jest to dla mnie jakaś zbytnia nowość.
Wystarczy wypracować sobie rytm i ciągle myśleć przy sortowaniu.
Anywayz, lepsze to niż siedzenie w domu.
A teraz ide się relaksować... W łóżku! Moje nogi są nie do użytku, a pierwszy raz zaczęły boleć łydy.
Ciekawe ile potrwa regeneracja^^
A za tydzień do Gliwic, yeeeeeeeeeah
'Paranaueeeeee, Paranaue Parana!'
https://www.youtube.com/watch?v=54JRejHOixA