Hyh, dziś miałam ostani z dwóch egazminów z cyklu "maturalne - podbij wynik". Angielski. Nie wiem, czy to wszystko dobrze naszrajbowałam. Mam nadzieję, że tak <trzęsie się> a jeśli nie tak, jak chciałam, to w sierpniu jeszcze raz xD a co! Nie wzięłam w kółko tematu wypracowania. Wybrałam rozprawkę. Do wybóru były jeszcze opowiadanie i opis. Sprawdzający się zorientuje, który temat, ale jeśli nie ma kółka, to czy w ogóle przeczyta...? Tu jest zonk pogrzebany :7 Co ma być to będzie, nie poradzę już nic. Na polskim mam nerwa, że coś pokopałam, choć wywaliłam esej na 5 stron :o wiem, co jeszcze bym dopisała, ale gdzie? Czystopis miał TYLKO 5 stron, które bezczelnie i z premedytacją wykorzystałam xD No cóż... Mam nadzieję, że wywalczę marzenie, o które walczę....
Za 9 dni (jakoś tak), lecę znów do jukej. I kolejne "zobaczymy", jeśli będzie gitez i robotę dziewczynka ogarnie, to pobędę kilkanaście tygodni, jeśli będzie lypa, to pierdzieć w stołek nie zamierzam i wracam. I znów: co ma być to będzie.
W sprawach "pani wisz, a ja rozumim" NULL. Jakbym poszła na grzyby, psioków pełno, a mojego prawdziwka brak :( umawiać się chce ten i owy, ale co mi po tym, jeśli wiem, że żaden to nie TEN..? Bez sensu. Heh pustaków, jak na budowie ;] a ja chcę mojego księcia na białym koniu, niczym ta Aurora ze "Śpiącej Królewny"... xDD Jeszcze nie teraz, bo teraz muszę to wszystko poukładać, co się posypało, ale chcę. O!
Natrułam Wam i naciapałam notkę, że hoho! Ale przeczyta ją ten, kogo to interere, czy zdechłam, czy nadal zipie xD o!
ciumy xxxxx