ostatnio tata kazał mi iść do sklepu. Wysyłać mnie na zakupy to jak prosić zakonnicę o fajke. mniejsza. Wróciłem i dałem mu reklamówkę, żeby zobaczył co kupiłem. zapomniałem, że włożyłem tam kilka ram szlug. On wyciąga jedną po drugiej i mówi 'powiedzmy, że kupiłeś dla kolegi.. tą też.. i tą.. kurwa mać ile ty palisz?!' hahahah lov.
nie to nie. koniec. finito. amen
COME ON, HATE ON ME.