come back :)

chwilę mnie nie było, wracam:)

święta dosyć spokojnie i rodzinnie, poniedziałek bardzo rozrywkowo. w drodze do ekipy przejście przez patelnię i rozmowa dwóch młodzieńców:

-ej, Marcin, dawaj tą! (machając ochoczo do rzeczonego Marcina wiadrem, pokazując na mnie)

-niee, za ładnie sie ubrała.

ludzie potrafią być tacy mili :P

sama impreza w milky udana bardzo, w dobrym towarzystwie czas niestety szybko leci. cała noc niesamowita, poczynając od kochanych chłopaków którzy poszczuli mnie dzieciakiem z pistoletem z wodą, przeze mnie i Wróbla rozgrzewających parkiet i oczywiście tańczących jako pierwsi, jolki niewola, mikenowe fochy (<3),  taniec w toalecie z Miśką i Kasią, końskie zaloty barmana, no i "le parkour" czyli łokiec rosy + bieg wróbla = zakrwawiony wróblowy dzióbs. uwielbiaam. te nasze wypady dają mi mase radochy :)

jakoś do mnie nie dociera że pojutrze koncze szkołę średnią, nie nie, niekoniecznie. będę płakała niesamowicie, za klasą, za ludźmi. niby jeszcze matury, ale to kilka dni. z klasą w tym składzie się juz nei zobaczę, w piątek ostatni raz usiądę w mojej ławce przed Nagrabusiem, za Igą, ostatni raz będę w jakiejkolwiek k*rwa ławce, bo przecież na studiach takich o klas nie ma. ja pierdole. nie chce odchodzic z tej szkoly, przezylam tu najlepsze lata swojego zycia. wszystko bym oddała, żeby jeszcze chociaż rok tu zostać.

zajebiście bardzo odpowiada mi pogoda ostatnich dni, jest tak ciepło i przyjemnie, że nie chce się wracać do domu. a wieczorem nic, tylko wychodzić na spacery, rolki. rolki kurde!!!! gdzie są moje rolki?

lista rzeczy do zrobienia po maturze wydłuża się z dnia na dzien ;) nie mogę sie doczekac, chce zeby bylo juz po.

jutro jeszcze szkoła, nacieszę się ostatnim dniem, kiedy jestem jeszcze jej uczennicą, w piątek zakończenie, pakowanie iiii KRAKÓW  w końcu. w końcu zlapię ostatni oddech przed maturą, mam nadzieję że uda się spotkać z Michałem.

+ w niedługim czasie nadrobię Wasze blogowe notatki :)