XVI Przystanek Woodstock. mój pierwszy.
pierwsze słowo, które nasuwa mi się do głowy to ogrom.
ogrom przestrzeni, na niej ogromna scena, a pod nią jeszcze więcej ludzi.
ogorm piwa.
ogromny smród w toi-toi'ach.
ogrom ciepła i dobroci. wyrozumiałości.
dobrej muzyki.
dystansu do siebie i innych.
szaleństwa.
brudu pod paznokciami i kurzu na samochodach.
i wielu wielu innch rzeczy.
jak zawsze, jeżdżenie stopem pomaga mi zrozumieć siebie.
ludzie, którzy Cię podwożą, potrafią zadawać naprawdę ciekawe pytania. niby zupełnie proste, dlaczego więc odpowiedź przychodzi z taką trudnością?
...które koncerty podobały Ci się najbardziej? na które czekasz najbardziej?
ale to naprawdę takie ważne? zdecydowanie najczęstsze pytanie.
zarówno jadąc tam, jak i wracając, jedyne co miało znaczenie to ludzie.
to tłumaczy moją pamięć złotej rybki. nie pytaj, co wczoraj robiłam ani gdzie, ale kogo spotkałam. jestem pewna, że zaobserwujesz różnicę.
kiedy ganiałam po całym Woodzie, szukając Jamesa z Londynu, z którym miałyśmy dzielić się namiotem i w końcu go znalazłam! co za euforia!
kiedy dosiadł się do nas 16-letni Jeremi o blond włosach, świetnie gadał po angielsku, a potem gadając o Lao Che i Powstaniu Warszawskim, okazało się, że też jest harcerzem i w ogóle tyyyyle mamy wspólnego. i odchodził, to chciałam za nim biec i błagać go o numer telefonu, ale kobiecie nie wypada, tym bardziej starszej, a zwłaszcza na Woodstocku ;O
kiedy szłam z Alanem, którego nie widziałam od października, opowiadając mu entuzjastycznie o czymś, urywająć w pół zdania by przytulić całe stadko 'free huggerów'.
spotykając pana lalkarza-akordeonistę, prowadzącego zajęcia na Slocie, zaczepiłam go tylko by powiedzieć 'hello, I've seen you on SAF', a odpowiedział mi ktoś stojący za nim 'a byłaś na moich zajęciach z kowalstwa artystycznego?' ;D
proszenie kogoś o papier toaletowy pod tojkiem, kto okazał się Niemcem, negocjowałam każdy listek z wielkim napięciem, a potem i tak dał mi pół rolki :P generalnie Wood ma taki urok, że jak idziesz do toalety na 15min, to wracasz po 2h. zawsze.
oczywiście, najbardziej wgniotło mnie w ziemię przypadkowe spotkanie na L.U.C.u Piotrka-Sida, którego poznałam na Slocie (autostopowicz, przegadalim wtedy pół nocy, a potem składał mi namiot :D). byłam przekonana, że coś mi się przewidziało, bo to się najczęściej zdaża, a tu taki suprajz.
i oczywiście Agata, ale na odę do Agat, przyjdzie jeszcze czas (;
równie bezużytecznym pytaniem jest
jakie kraje na Bałkanach podobały Ci się najbardziej?
które powinno brzmieć: gdzie ludzie zapadli Ci najbardziej w pamięć?
w Salonikach i ciężarówce jadącej przez Albanię.
z informacji różnych, wracam sobie do domu, otwieram fejsa: Fotis sciął włosy!
nie może być większej tragedii!
jednakże, podbudowuje mnie kosmicznie to, że nadal nosi moją bransoletkę. to chociaż w ułamku procenta świadczy o tym, że czasem pamięta o moim istnieniu.