18 listopada 2014
wpis 168
Stało się, zapisałam się na ten fitness. Umowa trwa 9 miesięcy, więc jestem zmuszona tam chodzić, tak czy siak! Wydawane pieniądze są sporą motywacją, w końcu płacę teraz 100 zł miesięcznie. Z drugiej strony lepiej tą stówę zainwestować w fitness, niż pójść za nią 3x na pizze i po kasie, a tyłek rośnie. Szkoda, że daleko mam do tej siłowni. Tzn z uczelni mam blisko, ale gdybym chciała jechać tam bezpośrednio z domu, to kawał drogi. Rowerem nawet do godziny, autobusem - na 3 przesiadki.
Wczoraj poszłam na Zumbę. Matko boska... wstać dziś nie mogłam, wszystko mnie boli, ale czuję się pozytywnie zobolała. Babka, która ją prowadziła była taka motywująca, wesoła, uśmiechnięta i nakręcała strasznie pozytywną atmosferę.
Jeśli będę miała po zajęciach siłę to dziś podjadę tam, ale pobiegać na bieżni, coś poćwiczyć. Jutro lecę na zajęcia "Super spalanie" !
Wyjęłam inną wagę, wedłg niej ważę kilogram więcej niż na innej, ale tamtą cholera wie, ta przynajmniej pokazuje te same cyferki, nawet jak się wejdzie 5x, druga się wahała kilogram w jedną raz w drugą.
5 dzień picia drożdży
1 dzień Calcium Pantothenicum
Dni bez pieczywa 1/1
Dni bez słodyczy 1/1
66 [65.3] 64 63 62 61 60 59
43 dni do mierzenia (i Sylwestra)
Zapraszam na bloga o odchudzaniu: www.letsdoitnow.fbl.pl