czasami usta zamarzają.
a potem jest tylko uczucie ich popękania.
no i to dziwne zażenowanie, kiedy wszyscy wkoło oczekują, że będziesz płakać tak jak inni bliscy.
a ty nie płaczesz. tylko ten pierwszy taki odruch, ale nie z żalu.
ze świadomości, że znowu się wiedziało co się stanie. i się nic nie powiedziało.
ja znam to uczucie. błędne myśly pojawiają się z nikąd.
nie jestem nieczuła. raczej odporna. a odporności nabywa się z czasem.
a wręcz się jej wyucza, żeby czasem ktoś nie zechciał zbytnio pocieszać.
uczucia-każdy powinien zostawiać dla siebie, żyć bez nich-a raczej z nimi ale w cieniu.
bo nie każdy-bo nikt nie musi wiedzieć.
ale i tak jest to udawane.