Wróciłam :D Ostatnio trochę się działo, nie miałam głowy do bloga, ale mam nadzieję, że teraz wszystko się unormuje trochę. Niestety w tym roku moja mama nie mogła piec ciastek dlatego dziś ja się do tego zabieram:D Pewnie zarzucę Was zdjęciami :D Wiem to śmieszne mieć tyle lat i nigdy samemu nie piec ciasteczek ale moja Mama jest kucharką i nigdy mnie do tego nie dopuszcza (jak i w ogóle do kuchni), a teraz życie samo mnie tam zagoniło xD Ciekawe co z tego wyjdzie :D Trzymajcie kciuki!
Moje ostatnie zakupy :D
1. Książka Anwen, i fajny kalendarz z Empiku (format A5 wygląda jak zeszyt:)
2. Żel do mycia twarzy z Bielendy, a właściwie olej do mycia twarzy :)
3. Płyn micelarny też z Bielendy. ZIaja w domu się skończyła, a ja chciałam czegoś nowego. Niedługo pewnie kilka słów o Garnier, którego już długo używam na studenckim mieszkaniu. Bielenda ma szanse go pobić!
4. Maski Kallos. Bardzo podobne składy ale czekoladowa pachnie nieziemsko, Keratin tak sobie, zobaczymy jak będzie z działaniem ;) Wzięłam małe bo nie mam ochoty na użeranie się z litrem maski. Jeszcze przy moich włosach do ramion, ciekawe za ile bym to zużyła. Choć babananowa, milk, jagodowa czy omega kuszą! Ponoć na stronie kallosa widać już wiśniową xD Niestety produkcja opakowań 1 litr jest chyba bardziej opłacalna:( Więc chyba nie będzie mi dane wypróbować. Z resztą zobaczę po tych dwóch czy jeszcze cokowliek z tej firmy zakupię :D
Jak tam ogarnianie Świąt u Was Dziewczyny?