Stwierdzam, ze zdecydowanie przeginam z ilością kosmetyków o.O A najgorzej jak efekt nie powala;/
1. OLEJOWANIE: olej rycynowy + olej Green Pharmacy (patrz poprzedni wpis) na skalp i na długość olej z orzechów laskowych
2. MYCIE: skóra głowy przeciwświadowym szamponem z ziaji ( w lato mnie czesto swędzi skóra głowy;/ zaczynam podejrzewać ze to jak się spocę) długość odżywką aloesową mrs potters
3. ODŻYWKI: Nivea Long Repair na 5 minut żeby włosy wbudowały proteiny, alterra z 3 kropelkami oleju z orzechów laskowych żeby proteiny złapały nawilżenie.
4. STYLIZACJA: Dałam kropelkę Naturi len i rumianek b/s i wszystko było ok, ale potem gadałam z koleżanką która w tym samym czasie co ja kupiła Curl Balm z Nivei (jest zachwycona) i dałam go na wilgotne włosy i zakręciłam włosy w kokony jak TU
Oczywiście na końce serum Joanna.
Po myciu włosy wydawały mi się super, ale po zdjeciu kokonów... cóż same loki załapały świetnie ale nad kokonami miałam mega PUCH. Było to pierwsze mycie od dawna beż żelu lnianego, ale wątpie że to jego wina. Tak samo proteiny z Nivei raczej tak nie zadziałaly to raczej ta Nivea curl balm;/ a raczej gliceryna na drugim miejscu w składzie. Kiedyś podejrzewałam że gliceryna troche mnie puszy, ale jeśli przy nastepnym myciu przy użciu żelu lnianego i tej nivei będzie to będę miała pewność. W tym momencie włosy są mięciutkie i miłe ale puch stulecia mam na głowie ;/;/
No nic, następna próba pokaże:)