Hejo ;) Tak wyglądała dzisiejsza pielęgnacja włosów. Niestety przez tą dziwaczną pogodę (duże upały ale i też często zmieniającą się wilgotność) ciężko idzie mi mierzenie się z moimi lokami xD Ostatnio próbowałam zrównoważonej pielęgnacji proteinowo-humektantowo-emolientowej i kończyłam z ogromnym puchem. Dopiero na drugi dzień było jako-tako. Postanowiłam więc zatrzymać wodę i proteiny dostarczone do włosa i dziś bardzo emolientowo.
1) olejowanie na noc włosów na długości Babydream fur Mama
2) Umycie skalpu allterą z jojobą i długość balsamem Mrs. potters z aloesem
3) Odżywka Goodbye Damage od Garniera (zdenkowana dziś!) + olej z Green Pharmacy z olejkiem herbacianym (nie lubię nim olejować, bo zawsze dotykam włosy a potem zdarza mi się dotykać skóry koło oczu i mnie piecze :D, dlatego zużyję go tak) pod czepek
4) żel lniany + żel mrożący joanny (przez pewnien czas go lubiłam, potem chyba zaczęłam przesadzać z ilością, teraz daję mu szansę i szukam ilości idelanej na moje włosy)
5) ręcznikowanie
6) Serum z joanny na końce
7) wyschnięte zadowolone fale i loczki. Oby jutro nie było przyklapu ;D
Chyba ogólnie muszę popracować jeszcze nad kompozycją zbiorowych zdjęć kosmetyków hehe:D Pozdrawiam :))