VI Dzień SGD
Waga: do ważenia pozostały 4 dni; kalorie: 471 / 650
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
zaliczone
zawalone
ważenie
kawałek suchego ciasta drożdżowego -,- 400 (sporo zawyżone, ale to dla własnego dobra)
2 chlebki wasa 40
2 łyżeczki dżemu 30
coca cola light 1
(wszystko zjedzone o godzinie 11:00 rano, a potem już cały dzień nic)
Cały bilans jest dzisiaj zawyżony, ale nic na to nie poradzę... Jakoś nie mogłam się przełamać, żeby zjeść więcej. Dopuszczalne 650 kcal to strasznie dużo i bałam się, że jak zacznę jeść, to rzucę się na jedzenie. Pewnie większość z Was zastanawia się, po kiego grzyba było mi to ciasto drożdżowe... Ano, dziś musiałam wcześnie wstać, bo to był mój pierwszy dzień w pracy. Rano czułam się strasznie słabo, a nie chciałam znowu pić Red Bulla, żeby mieć więcej energii. Zjadłam ten pieprzony kawałek ciasta, ale zamiast jechać autobusem, zdecydowałam się iść na piechotę. I tak oto zaliczyłam godzinny spacer w tą i z powrotem.
Nie będę Wam opisywać, jak mi się opiekowało sześcioletnim dzieckiem, bo to bez sensu... Nikogo to nie obchodzi :P Jedno jest pewne - dostałam tą pracę na 100% i jestem mega zadowolona bo wybrali mnie z pośród 40 kandydatek. Czemu właśnie mnie...?
W tej pracy będę miała mnóstwo czasu wolnego! Jakieś cztery godziny przerwy. Będę sobie przez ten czas chodziła po mieście, na kawę, czytała, uczyła się... Może będę nosić ze sobą komputer, to posiedzę na necie.
Generalnie dzień zaliczam do udanych :) Dzisiaj mija ósmy dzień bez żadnego zawalania i słodyczy (chyba, że tamto suche ciasto to słodycze...? Ja za słodycze uważam to, co ma w sobie dużo czekolady albo jakieś ciastka). Mama kupiła mi jakieś jogurty, ale a) wywalę je albo b) zjem na kilka razy, bo mają dużo kalorii.