Co za dziwny dzień, nie mówię, że zły - bo takowy nie był. Trochę dużo się wydarzyło, a więc od początku:
Na 6:30 do pracy, miła niespodzianka, dostałam lizaka od kolegi, kochany :) Dużo ludzi świętowało dziś Dzień Kobiet, miło było patrzeć na te pary. Mili Panowie od których słyszałam " Wszystkiego n ajlepszego w Dniu Kobiet" miło, miło, tak się zapowiadało.
Doszłam do wniosku, że komunikatory, aplikacje psują WSZYSTKO. Generalnie to byłoby wszystko pięknie gdybym nie dostała Snapa od mojego byłego chłopaka (o matko, wiecie,ze najpierw napisałam MOJEGO CHŁOPAKA,a dopiero stwierdziłam, że ja go przecież nie mam, haha) Snap zawierał 10 sekundowe zdjęcie z jego "obecną-przyszłą dziewczyną" JUŻ WIEM, ŻE JEST OBECNĄ DZIEWCZYNĄ, potem dostałam jeszcze jeden - jej zdjęcie z podpisem "Majne coś tam" (nie znam niemieckiego i po tym co przeczytałam NIGDY NIE CHCE GO POZNAĆ, HAHA) serduszka i coś tam, haha. Dostałam ataku nerwicy, oczywiście teraz sobie wyolbrzymiam wszystko jak moja "była przyjaciółka" ale [po prostu wkurwiłam się do granic chyba niemożliwości. No naprawdę, nikt mnie ostatnio tak nie wyprowadził z równowagi. Bezczelne i chamskie. Snapy można wysyłać publiczne - do wszystkich i do wybranych osób, ten z tą jego nową dupą był DO WYBRANYCH, czyli akurat do mnie, no dzieki (potwierdzone info mojej przyjaciolce nie wyslal) palant. W tamtym momencie wolałam dostać po mordzie. no really. Nie było mi przykro, że jest ta dziewczyna, byłam zła, wkurwiona. Złość. Już mi przeszło. Związkowi daję około 3 miesięcy. :) Nie życzę im źle, po prostu ja to wiem. A zemsta smakuje najlepiej na zimno. Chciałąm się odegrać i odesłać mu coś chamskiego, ale jak już napisałam - zemsta najlepiej smakuje na zimno. Karma się odwróci. Wtedy zobaczysz :)
Aha,na Dzień Kobiet ani od brata ani od ojca, nie usłysząłam nawet głupiego' najlepszego'. Dziękuję, zawsze można na was liczyć. Dobrze, że mama wczoraj kupiła tulipany.
Z nadmiaru emocji po pracy poszłam na rower, ok 7 km. + wycieczka po galerii. Kupilam ksiazke "badz paryzanka gdziekolwiek jestes", spodnie, opaske, odzywke do wlosow bo wlasciwie po nia jechalam, ciene do powiek i moje ostatnio pokochane aloesowe napoje.
Bilans;
w pracy:
jogurt grecki z porzeczkami 167 kcal
kawa czarna 0 kcal +3saszetki cukru brazowego ok 60kcal
kawa z mlekiem 50 kcal,
cappucino 42kcal
w domu:
2xtortilla z salata, pomidorem, ogorkiem, sosem czosnkowym (calosc ok 600kcal, same 2xplacki po 200kcal)
919/1200
aktywnosc: 10h w pracy, na nogach
7km rower
z gory przepraszam za taka chaotyczna notke, ale dzisiaj jestem jakas nawiedzona :D