odezwij się
znajdź mnie.
na tej zimnej podłodze, drżącą
wbijającą paznokcie między żebra, żeby zagłuszyć psychiczny skowyt.
uratuj mnie.
rozpadłam się, rozbiłam, rozlałam, spaliłam, rozszarpałam, rozsypałam, potłukłam.
pozbieraj mnie.
moje kawałki, każdy jeden
tak cierpiący.
nie pozwól mi umrzeć. nie w ten sposób.
bo umrę bez Ciebie.
czuję to. jestem tego bardziej niż pewna.
mięsień w kościanej klatce, coraz mniej żwawo będzie pompować krew
aż w końcu
zmęczony
stanie.
odezwij się, ochroń mnie.
trzymam się życia śliskimi już koniuszkami palców.
przerwij to. złap mnie silnym chwytem za dłoń.
niech nie będzie Ci to obojętne.
błagam.