jakoś się czuję, tylko nie potrafię tego określić.
Rano szybko się ze wszystkim wyrobiłam, ale nie miałam czasu na ćwiczenia. Fizycznie jestem teraz bardzo słaba, a na wf-ie zdawałam wszystkie testy sprawnościowe sama - uroki nadrabiania. Po biegu długodystansowym byłam wypruta. W dodatku taka pogoda... nie mogę być chora! Piję herbatkę i profilaktycznie wpieprzam cholinex. Ciekawe, ile to ma kalorii?
Bilans taki jak zwykle, nudzi mnie ta monotonia. Coś jest ze mną nie tak, bo nie potrafię zjeść niczego innego. Niczego, co wykraczałoby poza moje 'normy'. Zaczynam bać się siebie, bo o siebie już za późno. Czuję się, jakbym przebiegła maraton, zimno mi i momentami tracę czucie w nogach. To śmieszne i przerażające, ale tęskniłam za tym stanem.
Nie mogę wysiedzieć w domu, ogarnę się i wychodzimy na szlugensa,
czy ktoś to w ogóle czyta?