To był dłuuugi dzień.
Wczoraj wieczorem postanowiłam, że odwiedzę najlepszy szmateks w mojej małej mieścinie (małej w porównaniu do jakiegoś Krakowa czy Warszawy) ubrałam się w spódniczkę asymetryczną i zadowolona wyszłam z domu. Zaczęło kropić w drodze na przystanek i poleciałam się przebrać w długie spodnie. Oczywiście na autobus już nie zdążyłam i musiałam jechać następnym. W ciucholandzie nie kupiłam nic, niestety. Nie znoszę tłumów, a dzisiaj takowy był, bo DOSTAWA przecież, HELOŁ! Wyszłam stamtąd prędzej niż weszłam. Przeszłam się po normalnych sklepach, a rzeczy, które mi się podobały w kosmicznych cenach. 100 zł za sweterek? Dziękuję, jeszcze nie oszalałam.
Potem siedziałam ze swoim bratankiem. Opieka dziećmi jest seeeerio męcząca, jak dla mnie. I tak sobie pomyślałam, że nastolatki, które zachodzą w ciąże mają serio przerąbane. Trzeba uważać z tymi pękającymi gumkami (iks de).
Jestem zadowolona w sumie z dzisiejszego dnia. Jest trudno, bo każde burknięcie w brzuchu zapijałam wodą. Muszę skurczyć swój żołądek.
No i nie rozumiem tego szkolnego szału! Przecież jeszcze pełne dwa tygodnie wakacji :<
bilans:
śniadanie: kangusy z mlekiem 239 kcl,
drugie śniadanie: bułka z ziarnami, jogurt 385,5kcl,
obiad: talerz ogórkowej, pół kajzerki 159kcl,
kolacja: jabłuszko
783,5/800 kcl
aktywność:
30 min rowerka,
100 brzuszków,
3 dzień aw6,
8 min abs.
ilość wszystkich spalonych kalorii: 2077
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Tylko obserwowani przez użytkownika skinnyblonde
mogą komentować na tym fotoblogu.