Nie było mnie długo. Miałam problemy. Ale wszyszłam już na prostą. Wreszcie mam kompa, więc bd pisać codziennie! ; )
Trochę wstyd tak ciągle iść jak burza przez parę dni, a potem psuć.
Ale myślę, że gorzej jest się poddać.
Tak więc? Znów lecę dalej, z nadzieją, siłą, że będzie lepiej. Z każdego dnia na następny. Z tygodnia na tydzień. Miesiąca na miesiąc.
64->60->55!->(50)
Wczoraj (dzień 1) rano: 64 i 1350kcal.
Dziś (dzień 2) rano 62,5 i 1235kcal.