Zakładamy maski, znów. Ja nie wiem kim jestem, i ty także się gubisz. Możemy być kim tylko zechcemy. Gdy nadchodzi noc, a głód staje się siliejszy, naprawde silny. Poezja nabiera sensu, czas przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, świt może już nigdy nie nadejść, alkohol zdaje się nie kończyć. I fajki goźdźikowe też nie.
Możemy być wolni, dzicy i oddani swojemu szaleństwu. Możemy być wszystkim tym, czym zechcielibyśmy być.
Kochankowie nocy od 616 dni.
Czyli co, mogę zechcieć wszystko? Naprawdę wszystko?