Skoki wysokich lotów

Tak, jak obiecałam w poprzednim wpisie - zdjęcia z naszych niespodziankowych skoków.

Sytuacja wyglądała szczerze mówiąc następująco:

Sam wsiadła na Samira ze względu na to, że chciałam zobaczyć dokładnie jaki poziom prezentuje jeśli chodzi o skoki. Dziewczyna ogólnie jest typowym pingwinem - przyjechała do nas do stajni razem ze swoim koniem, który jeśli chodzi o przeszkody to jest totalnym beztalenciem. Jej skoki na Samirze wyglądały tak szczerze mówiąc... Średnio. Będziemy musieli zorganizować jej jakiegoś konia, który przeszedłby z nią ścieższkę skoków i crossu. Póki co będzie czasami wsiadać na mojego araba i będzie na nim latać.

Najwyższą przeszkodę jaką skoczyli to było 70 centymetrów, bo wyższe przeszkody budziły lęk w Sam - nie zmuszałam jej więc. Wywiązała się wtedy między nami rozmowa, mięwięcej jej treść wyglądała tak:

"Wiesz Sam, spokojnie mogłabyś to skoczyć. Samir w swoim życiu skakał dużo wyższe przeszkody."

"Wątpię. Taki mały kurdupel, nieciągnie go jakoś na przeszkodę... Prędzej uwieżę, że moja kobyła skoczyłaby setkę!"

I w tym momencie zaproponowałam, że pokażę. I pokazałam. Ponad metr siedemdziesiąt skoczyliśmy. Oczywiście nie od razu. Najpierw 70 cm, potem Sam ustawiła setkę, 150 cm i na samym końcu coś ponad 170 cm. Szkoda, że Sam nie uwieczniła swojej miny - bezcenna!

Po tym małym pokazie wsiadła, już nie skakałyśmy, a skupiłyśmy się na rozluźnieniu i odprężeniu u konia.

Do usłyszenia,

Anastazja :)

PS trzecie zdjęcie dodałam, bo photoblog daje możliwość dawania jednego, albo od trzech wzwyż zdjęć :P