oddalam się od rygoru od świata od ciebie
od słów twoich gładkich wpływających do ust miękko
oddalam się od rzeczywistości od ziemi
bo kula ziemnska jest tylko celą śmierci
i ja wiem że ty umrzesz umrę i ja
umrze i ta wiewiórka na leśnym pagórku
nic z tym nie zrobimy los nie jest w naszych rękach
nigdy nie był
rany mam na całym ciele i zanieczyszczam gładką skórę
siniak na siniaku krew łzy otarcia ból
nie bronię się już przed tym całym cierpieniem
wychodze mu na przód witam podaję rękę
i jesteśmy jak jedność jak brat i siostra
razem przejdziemy do tego końca
nie krzycze już głośno jak to kiedyś bywało
cichutko siedzę sobie nad różaną rzeką
czasem tylko myślami wracam i pomocy chcę szukać
lecz to na marne nikt mnie już nie uleczy
duszy nie mam i uczuć i łez
zbyt wiele lat leżałam w bezsensie