17 maj 2013
nadzieja wygasła już chyba na dobre. straconych dusz nie da się uratować, albo da się, lecz graniczy to z cudem. maj to przeklęty miesiąc, czerwiec będzie jeszcze gorszy. jest ciepło, wszędzie zielona trawa i żółte kwiatki. dzieci się śmieją i bawią, ale ja tak nie potrafię. niby mam wszystko, ale to nie jest meta. tak wiele jeszcze nie mam. boję się własnej psychiki. boję się, że bez zgody ze mną zrobi mi coś złego. jakby nagle obraziła się na mnie i zwróciła wszystko przeciwko mnie. to nie jest miejsce dla mnie. nie należę do tego miejsca, do tych ludzi, tego domu, tych rodziców. nie należę do świata realnego. moim domem są sny, marzenia niespełnione na jawie, inne życia zapisane w książkach. przeżywam swoje życie tylko w głowie, nie mam nic namacalnego, tylko klatki filmów do oglądnięcia tylko przeze mnie. opuszczałam psychologów, psychiatrów, lekarzy, kolegów, znajomych i mam tylko garstkę moich ludzi. chodź nie wiem do końca czy oni są moi. boję się, że moja psychika tych ostatnich też zostawi, porzuci jak małe pieski i przywiąże do drzewa w lesie. mówiłam sobie - walcz. walczyłam mocno i pięłam się do góry. the higher I get, the lower I sink. i nie mam siły. nikt jej już nie ma i dlatego ja ją też powoli tracę. wszystko jest takie zakłamane i obłudne, że nie wiem gdzie się znajduję, nawet co myślę, jaka jestem. właśnie... chciałabym się dowiedzieć kim ja jestem. mówią mi, że nie jestem nikim, czyli kim? chciałabym poznać siebie. tak długo tonęłam w smutku i chcąc się odbudować czasami znowu wchodzę do rzeki i zamykam na wszystko wrota. chciałabym przeżyć boże narodzenie rodzinnie, poczuć wszystkie smaki i zapachy, które utraciłam zakładając czarny golf niewidzialności i nieżycia. chciałabym mieć kochającą mamę, dlatego szukam jej w przyjaciółce i tak się do niej zwracam. ona byłaby wspaniałą mamusią. często chciałabym przytulić się do mojej rodzicielki, lecz wiem, że nie poczuje nic i nie przyniesie mi to ulgi, jak wtedy gdy byłam mała. straciłam ją, straciłam jej ducha. mózg znowu chce szukać sensu w tym wszystkim, lecz wiem, że go nie ma. nic nie ma sensu i tylko masochiści go szukają i robią sobie jeszcze większą krzywdę. zaakcteptowałam fakt, że tak jest i tak musi być. czasami tylko to nieszczęśliwe pytanie stuka kołatką do mojego umysłu. zbyt dużo myślę i to jest moje przeklenstwo. boże usłysz nas, nasze pokiereszowane dusze i powiedz nam, czemu musimy tak cierpieć i za co wkładasz nam głowę wprost do zimnego oceanu.
mamo mamo
szerszeń wpadł do mojego pokoju
mamo mamo
uwilnij mnie od niego
mamo mamo
czemu na mnie krzyczysz
to nie moja wina
że boję się wszystkich rzeczy
mamo mamo
ochroń mnie przez bólem
mamo mamo
przepraszam za taką córkę