zimno mi zamarzają kości
szron przywarł do bladości skóry
a ja cię tylko o to proszę
przytul mnie i obdarz mnie uczuciem
nie mogę się odnaleźć poraz kolejny
i bładzę uliczkami w strachu bez zachęty
ręce opadnięte wzdłuż ciała leżą
a ja milczę i liczę kolejne rany
kraty zamkniętej duszy mej
nie czuje już nic i taka jest prawda
wyrwane serce miesięcy kilka temu
nie zostało jeszcze zreperowane
nie umiem płakać i śmiać się też
taka chroniczna pustka która nie opuszcza mnie
oglądam cię przez ekran telewizora
a paski przelatują mi przez oczyma
obraz się zamazuje coraz bardziej
wpadam w obłęd chroniczny
i nie widzę już ciebie nie zobacze nigdy
odrealnienie boli i kamienie w duszy
tłuką się niemiłosiernie
czy to ty czy to ja
patrzę w lustro i myślę
nie to raczej nie jestem ja
młotek stuka w uśpionej głowie
nie mogę się poruszyć
a wciąż myślę o tobie
i to mnie zabija i to mnie niszczy