ciemnosc powoli ogarniala pokój
ostatnie promienie ognistego slonca zanikały
czerwone swiatlo z tego miejsca odchodzi
tylko lampki kolorowe świecąc odganialy cienie ...
te ostatnie plomienie tanczyly na ozdobach
zielone drzewo bogato przystrojone
lalki drewniane, delikatne szklane kulki
malutkie zabawki i głupotki porozwieszane ...
w kominie płonął ogień, następna krwawa poświata
ciepło w całym pokoju roznosił
dwie postacie w tym świetle stały
pudełka pod drzewkiem wciąż zamknięte ...
cień połowkę każdej twarzy zachował dla siebie
nie widząc ich dobrze mozna radosc w nich wyczytac
spokój, marzenia głęboko w oczach zakryte
wspomnienia i nadzieja w umysłach zachowane ...
płomienie powoli drwa pochłaniały
ich gorąc bawił się na twarzach dwóch bliskich
za nimi dwie świece samotnie na stole przystrojonym płoneły
para znad dwóch kubków unosiła się ku górze ...
tak blisko, aż ciepło drugiego ciała czuć można
w oczy tak głeboko zajrzeć można aż serce widać
silne dłonie dotykają bioder, delikatne ramiona na szyje rzucone
nos drugiego dotyka, czuć oddech drugiego ...
lekkie niezdecydowanie, naprawde mogę ?
naprawde to chwila kiedy bedziesz moja ?
o tych ustach tak długo już myślę
tak długo już się pytam jak smakuja te płatki róży ...
oczy lekko przymknięte, jakby troszkę zgaszone
myśli przestają krążyć, głowa sama się przechyla
zbliżają się do siebie, jedne drugich dotykaja
słońce już zaszło, płomień gaśnie, para znad kubków dalej się unosi ...