Dzien jak dzien, co więcej powiedziec ... Wiem, dawno nie pisałem, przerpaszam. I nie, nie mam nowego wierszu
, nie pisze narazie nic. Przykro mi, brak czasu. No właśnie. Brak Czasu. Biegnie obok nas nieprawdaż ? Cóż, ja nie mam żadnego czasu wolnego, to co nazywam teraz życiem składa się z pracy i zakupów. Zabawne. Mam 17 lat i mam pracę jako trener tenisa ziemnego, wydaje mi się raczej zabawny fakt że dzieci jak i rodzice mnie uwielbiają i za to co szef ze mną robi czasem już od nich dostał opierdol. Zabawne nierpawdaż ? Goście w hotelu kochają trenera. Pytanie brzmi
jednak w moim wypadku : Czemu ? Oceńcie sami, Ci co mnie znają to, no cóż, to co napisze teraz nie będzie
zbyt inteligentne no ale co mi tam, mnie znają, do wszystkich innych dam mały opis jak i co się dzieje podczas
moich godzin pracy :

Podstawa to zabawa, ciekawa rymowanka która jednak pisząc odwrotnie to lepiej by brzmiała a po drugie
naprawde oddaje to co się dzieje. Wyobraźcie sobie mnie jako trener, a raczej, wielkie dziecko które samo chce
grać w tenisa a jednak coś pokazać innym musi, dosłownie musi, ale też chce się bawić. Powiedzmy tak :
zachowuje się na ich poziomie i nie próbuje się nawet wstydzić mojej dziecinności, za dobrze się sam bawie i
dzieci z radością do mnie wracają, nie żartuje. Rodzice też z chęcią przychodzą popatrzeć na mnie i na dzieci,
głównie na nie, a w międzyczasie zabawiam ich zawsze rozmowami na, powiedzmy, dość wysokim poziomie.
Dzieci grają, piłki zbierają i dalej grają a w międzyczasie dostają karne pompki za złą technikę, rozrabianie itp.
Ale im się podoba, czy wam też by się podobało ze mna spędzać czas ?
Powiem szczerze : kursy u mnie są drogie, 30 euro za godzine tenisa ^^ a raczej, 50 min.

Ok, jestem co-trenerem, asystentem szefa, Łoł no nie ? Raczej zabawne jest to że z tego co ja zarabiam
mógłbym sam być szefem, lepiej zorganizowanym do tego, ale kit, cisza, niech będzie jak jest. Jest całkiem ok.

06.08.2008r.

Show, rozdawanie nagród, stoje sam na scenie ( szef nie miał ochoty i nie przyszedł), godzina 20.45.
Wpadka nr.1 ( tak, było ich pare ) : mikrofon nie działa, ja się poce, na scenie gorąco jak w dupie u kogoś
niemiłego, ludzie się patrzą, wruszam ramionami, śmiech ludzi.
Wpadka nr.2 Wymieniony mikrofon też nie działa
Wpadka nr.3 Pomyliłem początek mowy, no cóż, poprosiłem o spokój u dzieciaków i zacząłem od nowa jakby
nigdy nic ...
Wpadka nr.4 w połowie mowy "a teraz prosze x i x i x i x osobę do mnie na scene dla otrzymania nagrody"
straciliśmy prąd w budynku na 10 minut. Zabawne.
Wpadka nr.5 pod koniec mikrofon znów przestał działać
El gran Final : napisałem u jednego na liscie źle jego imie, zapomniałem się u jednego z daniem nagrody itp itd.

Było zabawnie. Mhm, cholernie zabawnie.

Przynajmniej potem przy bardze Waqab postawił mi IceTea, zawsze mi coś stawia, "mój" barman. Dziękuje, mimo
że nigdy nie zrozumiesz słowa z tego co napisałem tu. Szkoda.
Nosze tylko już koszule i dzinsy, i tramki... efekt ? Wszędzie gdzie jestem ludzie się na mnie gapią, raz bo gorąco a
dwa bo dobrze to wygląda. Chce zimna, będe mógł kurtki nosić i garnitur :P uwielbiam go. szary + szara koszula
oraz szare trampki + szary krawat. Ciekawa kombinacja która ze względu na różne odcienie wygląda po prostu
dobrze ( = genialnie ok ? ).

Dziękuje za uwagę. Dobranoc.
Smutny, jak zawsze.