A jednak jeszcze jedno (z braku innych, choć jutro i za tydzień w niedziele zasób znacznie się powiększy ;p) z wycieczki w Beskid Śląski a konkretnie z podróży czarnym szlakiem, którym w sumie tylko trochę wędrowaliśmy bo potem przerzuciliśmy się na żółty i zielony (muszę sobie w końcu te wędrówki górskie podsumować i tą odznakę GOT zweryfikować - tak wiem dla szpanu i lansu ale lubię to ;D). Wiem że fotografia troczenie ostra bo nie mogłem się zdecydować czy skupię się na rzece czy na ludziach i wyszło że ani to ani to nie jest takie jakie miało być. W sumie jak w życiu (uwaga zaczynam filozofować i nie skończę do następnego akapitu, wiec jak komuś się nie chce czytać niech przeskakuje niżej ;D). Stojąc na rozdrożu wyborów nie można zostać niezdecydowanym bo jesteśmy wtedy jak chłopiec, który przechodząc przez siatkę na teren zamknięty zawiesił się po środku zastanawiając się czy dobrze robi. Może jeszcze się zawrócić albo pójść dalej - jednak musi szybko Myślec bo nie sądzę aby siedzenie okrakiem na siatce było czym fajnym. Drugą sprawą jest rozpatrywanie tej fotografii pod względem drogi - marszu ludzi idących w jedna stronę i wędrówki wody płynącej w drugą stronę. Opozycyjne do siebie ostatnim czasy środowiska które nie są sobie podległe, na pewno nie na dłuższą metę choć ludziom (mówię o większości) może się wydawać inaczej.
Suma summarum to jestem po mojej urodzinowej imprezie niespodziance, o której naprawdę nie wiedziałem (no może nie do końca mowie prawdę bo Kacper się wygadał w zeszły piątek, ale musiałem grać zaszokowanego tym wszystkim :P). Udała się raczej średnio z niewiadomych mi trochę powodów, następne będą musiały zmienić swoje miejsce być a bo z działek nas już 100% wymroziło ;D. Wszystkim za prezenty i życzenia dziękuję, choć takich namacalnych teraz mam tylko 2 ;D.
Dzisiaj w końcu po tylu już wspominanych razach na tym blogu dostanę gitarę do domu (wczoraj okazało się, ze facet od którego kupowaliśmy to wiosło przywiezie je osobiście, tyle że wieczorem a o tej późnej porze nie byłbym w stanie fizycznym i psychicznym jej odebrać ;p). Rodzice z domu mnie pewnie jutro lub po jutrze wyrzucą bo nie zmierzam pieca oszczędzać ;D.
W tym tygodniu zamykam jeszcze HO bo w poniedziałek do Polski wraca mój opiekun tej próby, którego naprawdę dawno nie widziałem a masz szczerą ochotę z nim pogadać:). Potem jeszcze przerobić dokumenty, nagrać wywiad, zmontować do końca prezentację i na KSI :). Wypadałoby w sumie przymierzać się do rozpisywania HR ;D.
Na koniec trochę prawdziwego, starego heavy metalu z niskim brzmieniem i histerycznym wokalem niezmiernie charakterystycznym dla tego prekursora gatunku :). Wprost do podarcia się i ryja, choć nie mam pojenia jak on wyciąga to wszystko co śpiewa <..>
EDIT!!
Dostałem najbardziej zajebisty i gustowny szalik jaki tylko nosiła matka Ziemia. A to tylko i wyłącznie dzięki wspaniałej Natalii. Bez niej nie byłoby tego jakże wspaniałego prezentu. Dziękuję Natalio! :D