Spacer nocą

Fizyczność jest bardzo nierówną poprawnościowo sprawią. Z jednej strony bardzo pociąga, jest zmysłowa, pod dotykiem niejedne poglądy i opory legną w gruzach. Z drugiej strony patrząc na nią czysto trzeźwo bez całej otoczki jej pozytywnych aspektów - jest grzeszna (niekoniecznie w katolickim tego słowa znaczeniu). Budzi niekiedy niezdrowe fantazje, zajmuje masę myśli, które powinny być na co innego ukierunkowane. Jest bardzo pociągająca i bardzo korci ale na tym polega siła umysłu aby ją pohamować (doskonałym przykładem jest patrzenie kobiecie w oczy podczas rozmowy a nie w biust, kiedy go eksponuje). Jest istotna stroną ludzkiej egzystencji i tego co w nas jeszcze zwierzęcego pozostało ale bez większych emocji jest naprawdę czymś (mówiąc serio a nie w żartach) niebezpiecznym. Czemu zaczynam od takiego wątku? Bo Alina na zdjęciu byłą ucharakteryzowana i miała zagrać bardzo grającą na fizyczności osobę i po dzisiejszym nocnym powrocie do domu miałem w głowie wiele na temat fizyczności i pociągania myśli (oczywiście nie o Alinie, żeby nie było ;P).

Przed wieczornym spacerem (no i analogicznie przed powrotem z niego ową rozmyśleń pełną nocą) byłem na kolejnym już chyba ostatnim organizacyjnym spotkaniu poznając coraz to nowszy skład zespołu. Będzie na serio fajnie, czuję to w kościach i w uszach bo to muzyce ciągle jest mowa ;D.

Dzisiaj uprawiałem prawdziwy sport ekstremalny, który można porównać do ciągania głodnego tygrysa za jego wąsy siedząc razem z nim w pokoju lub pływania w basenie z rekinami. Mianowicie - załączyła się mi i Kacprowi głupawka na matematyce. Mogło się to naprawdę tragicznie skończyć ale jakoś przeżyliśmy, do teraz nie wiem dlaczego. Przeżycie niemiłosiernie specyficzne i wyjątkowe ;P.

Jutro pora umierania czyli zawody w bieganiu. Abym nie wypluł lub nie wysrał płuc przed dobiegnięciem na metę - to uznam się już za zwycięzcę :).

Wracamy do klimatów mocnych i niekoniecznie satanistycznych a konkretnie do czegoś co się dzisiaj ks. Rafałowi spodobało ;p <..>