Ludzie popełniają błędy. Czasami duże czasami całkowicie innego kalibru. Jednak wszystkie rodzaje dla kogoś (obiektu popełnienia błędu) są czymś irytującym, powodującym zdenerwowanie, w skrajnych przypadkach wrogość (lub całkowicie wybaczenie błędu, choć to coraz rzadziej się zdarza). Najważniejszym pozytywnym czynnikiem błędów jest nabieranie doświadczenia, które byłoby najbardziej potrzebne zapewne przed popełnieniem owej pomyłki/gafy/przekrętu/kłamstwa/błędnego wyboru/(wpisz co uważasz i co Ci brakuje ;) ). Tylko trzeba nauczyć się je zdobywać a nie je powielać. Przykładem jest owe zdjęcie i błąd, który popełnił dh. Paweł podczas gawędy. Mianowicie grał zagubionego i zmęczonego życiem człowieka (no dobra, grał żula) i podchodził do ludzi prosząc o pieniądze. Najpierw do Przemka, następnie do Jarka a potem do mnie. Zaproponowałem, że dam mu jedzenie zamiast pieniędzy. On wtedy podczas dalszej rozmowy złapał mnie za brodę i pociągnął (w zadziornym geście przezywając "brodatym") . Po gawędzie powiedziałem mu jak bardzo tego nie lubię i zazwyczaj biję automatycznie ;D. Fotografował z ukrycia (bo on to zawsze się gdzieś schowa, a to pod dywanem, a to za słupem, "nasza mała kruszynka" - jak to Frycu powiedział) Jaruś :).
Patrząc na to zdjęcie i dzięki temu co mi z godzinkę temu już wymieniony Frycu powiedział, czekam na nie bycie w kadrze i do kwietnia aby ten plan ziścić. Bo wtedy będę miał okazję. Ale jakby co to ja jeszcze nic nie mówiłem :D.
Wczoraj z Sebą udało nam się dopiąć na przed ostatni guzik sprawę z Mini Playbackiem nagrywając wszystko na czysto. Teraz tylko pozostaje choreografię działania dograć jutro i kolejny pkt. w robocie na wiatrak odhaczymy (bardzo na czas bo festiwal po jutrze :P). Tak samo dzisiaj dopracowywaliśmy kabaret i uczyłem się śpiewać (o ile można tak to nawet nazwać, choć podobno nie brzmi to tak jak zawsze - czyli na zasadzie, że lubię śpiewać a nie potrafię :P). Dzisiaj scenę, na której występowaliśmy widziałem i jak podejdziemy na luzie, dla zabawy i rozrywki to będzie świetnie :P.
A propos sceny i okazji dlaczego ją widziałem. Z okazji 200 rocznicy narodzin Chopina było przedstawienie w MOKu. Z tej właśnie przyczyny miałem tylko 4 lekcje i wyjście na owy spektakl. Co do samego występu to był nawet fajny, chociaż nie do końca równy. Pierwszą część robiło II LO i było to część może nie nudna ale nic poza jakiś normalny poziom nie wnosząca - występy fortepianowe i suche recytowanie wierszy oraz informacji o Fryderyku. Drugą część przygotowało (moje) I LO i było ciekawsze - dynamiczna recytacja, ruch sceniczny, wiersze w tle muzyki ( a nie oddzielnie jak w pierwszym przedstawieniu, co wyciągnęło niemiłosiernie jego długość), kreatywne pomysły, występ taneczny (którego trochę nie rozumiem ale to nie istotne :P). Tylko przeszkadzały mi w obydwóch spektaklach kilka rzeczy. Mianowicie dziewczyn ( a potem jednego chłopaka), którzy siedzieli za mną, Moniką, Kacprem i Sebą. Nawijali bez przerwy, wydurniali się, bili w fotele nogami (na pierwszym przedstawieniu jeszcze w miarę grzeczni byli ale na drugim kiedy moje liceum prezentowało [byli to licea liści drugiego liceum] zaczęli jeszcze bardziej i w jeszcze większej liczbie owe chamstwo szerzyć. Jak kogoś coś nie interesuje to niech siedzi cicho z zamkniętą mordą i nie przeszkadza pozostałym a nie dziecinnie wywołuje swoje owsiki w dupie, nie mogąc zachowywać się jak ponad 16 letni uczniowie tylko jak podwórkowa zbieranina ośmiolatków nie mogących się na niczym innym wyżyć jak nie na wkurzaniu innych. Miąłem taką ochotę im wiele wygarnąć ale postanowiłem zachować to dla siebie i wsłuchać się w muzykę.
Wczoraj ukończyłem rekolekcje i cały przyszły tydzień mam wolny :) Teraz tylko na jutro klasówka z fizyki i wolne do oporu (może siew końcu od niepamiętnych czasów [bo nawet w ferie nie było czegoś takiego] się wyśpię :D)
Nieproporcjonalnie wiele można się dowiedzieć rzeczy od ludzi mało związanych z ważnymi tematami niż od głównych zainteresowanych (będącymi równocześnie moimi znajomymi) :)
Niektóre utwory zapadają głęboko w pamięć. Tak głęboko że po sporym okresie czasowym i tak wywołują emocje. Piszę o utworach związanych z jakimiś ludźmi i sytuacjami. Czasami jak słucham zespołu Metallica to kojarzą mi się HEROES III bo grając w tą grę w tle puszczałem sobie ten zespół. G'n'R i soundtrack z Gladiatora kojarzą mi się z "Wiedźminem" i "Eragonem" bo czasem podczas czytania owych zespołów równocześnie słuchałem. Ale i tak to jest pikuś w porównaniu z utworami i ludźmi oraz życiowymi sytuacjami z nimi związanymi. "Major Ponury" to zawsze będzie wspomnienie obozu, "Peggy Brown" to dni Pabianic i koncert. Jest jeszcze kilka takich utworów ale nie chcę o nich pisać :) Dodam tylko ten dawno nie słuchany (bo mocno związany) utwór, który powoli ponownie zaczynam mieć w liście odtwarzania, a nie za każdym razem przerzucać "dalej" szukając innej piosenki <..>
Inni zdjęcia: Obsesja. tophotKiedyś tophotProgress pamietnikpotwora1413 akcentova;) virgo123;) virgo123:) dorcia2700Ojciec i syn acegNartostrada ? ezekh114Osiedle domków bluebird11