Znalazłem jakiegoś niedobitka z letniego obozu (w sensie że zdjęcie :D). Na zdjęciu widać Kacpra (zakałę, którego nawet po tylu godzinach w szkole musiałem spotkać u naszej babci oraz który płakał mi ostatnio, że dawno go na moim blogu nie było), Alinę (która mi wołała o dodanie jakiegoś kolejnego zdjęcia z obozu i która nie umie kłamać wkręcając ludziom, że ją zjechałem [oczywiście nikt jej nie uwierzył ;p]) oraz nie widać Miśka (z którym pogram w szachy planszowe w poniedziałek. Prawdopodobnie pudełkami od pizzy ;D). Wszyscy zażywali kąpieli słonecznej tylko, że w nierównych dawkach (np. Michał to za bardzo się nie opalił ;p)
(Rozwinięcie jednego z wczorajszych tematów notki na wniosek :P)
Ponownie zaczął mnie (nie przeczę, że przez komentarze jednej osoby) zastanawiać fakt zwiększonego zainteresowanie ludzi (którzy po zobaczeniu, ze ktoś jest "sławny" [choć to za duże słowo] stają się najlepszymi przyjaciółmi oraz interesują się czyimś sukcesem (bo przy porażce tracą szybko pamięć/zainteresowanie) do tego stopnia, ze irytacja bierze. Podobnie jest z zainteresowaniem sportem np. Adam Małysz. Kidy skakał dalej niż widział Polacy go kochali. Kiedy w czasie (chyba bo się nie interesuję) dwóch sezonów wychodziło mu gorzej dostawał takie zjazdy i pociski, że głupio było słuchać. Kolejnym przykładem jest Gołota i siatkarze. Zachowujemy się tak samo jak tłum w starożytnym Rzymie: byli oni szczęśliwi jeżeli na arenie rozrywano komuś flaki i lała się krew, że zapach unosił się wiele dni później. Jeżeli tego nie otrzymywali lub występy były "lżejsze" to gwizdali i zwali na organizację. Ze skrajności w skrajność, nie potrafiąc docenić tego co mają (teraz jest dokładnie tak samo, choć rozrywki są mniej brutalne ale zapotrzebowanie na rozładowanie emocjonalne i zwycięstwa takie same). Wiem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia ale i tak tego nie rozumiem (nie mogę/nie chcę zrozumieć) ;]
Jutro zakręcony dzień. Rano sprzątanie, następnie wyjście na zdjęcia a jeszcze później wypad na nocowanie w hufcu. Choć przywykłem do takiej dawki atrakcji i różnych emocji to i tak nie mogę się doczekać ;)
Co do tematu zdjęć. Przeprowadziłem sobie z pewną Panią rozmowę na ich temat. Na temat sensu ich robienia i tego co chcemy przez nie osiągnąć. Napełniłem się myślami na owe zagadnienie. I napełniam dalej (mam nadzieję, ze dojdę do jakiegoś podsumowania i określenia mojego stanowiska).
Dzisiaj miałem najlepszą lekcję wychowawczą w historii mojej edukacji (może dla tego, że była wizytacja grona pedagogicznego choć w to wątpię ;P). Rozmawialiśmy o tym czy w ogóle może istnieć szkołą idealna, jak wg nas powinna wyglądać i w jaki sposób powinniśmy się uczyć oraz jak być oceniani. Pracowaliśmy kreatywnie i sporo osób wypowiadał się (co jest rzadkością). Na początku wychowawca puścił nam trzy filmy: pierwszym był fragment "Szatana z siódmej klasy" (choć stwierdzenie, że puścił to za duże słowo ;D), następnie fragment "Stowarzyszenia umarłych poetów" a na koniec ten <..> utwór. Teledysk i treść jest uniwersalna oraz daje dużo do refleksji czy byłoby lepiej bez edukacji (w tamtej oraz teraźniejszej formie)
Inni zdjęcia: 5 min szarooka9325;) szarooka9325... szarooka9325:) szarooka9325;) szarooka9325:) szarooka9325:) szarooka9325:) szarooka9325:) szarooka9325... maxima24