raz na jakiś czas każdy artysta powinien się tak porządnie zbeszteścić. Upaść na dno, pozwolić innym się skopać, stać się złym. Upokorzyć się. Niech wszyscy mu wtedy wygarną, że jest beznadziejny i ma małą wartość. Aż w końcu niech powiedzą, że się zepsuł. Wtedy albo nastąpi koniec albo początek. Początek czegoś nowego. ten człowiek powstanie i zacznie żyć od nowa. jak dziecko będzie się cieszył najdrobniejsza błahostką, chwytał każdą chwilę. I wreszcie powie: TO JEST TO, TO JEST MOJE ŻYCIE I MAM WSZYSTKO CZEGO CHCIAŁEM.
tak, to wspaniałe uczucie, wspaniałe, wręcz niedoopisania.