LUDZIE SKĄD U WAS TYLE JADU?
Możesz miesiącami być szczęśliwy, nie mieć większych zmartwień, aż tu nagle zjawia się jedna sytuacja, w której powiesz coś, spytasz o coś i cały świat obraca się przeciwko Tobie. Twój cały dzień po prostu stacza się, czujesz się najgorzej, jak mógłbyś się w tym momencie czuć. A przecież nic nie zrobiłeś, nie wyrządziłeś nikomu krzywdy. Tak, ciężko przyjąć mi krytykę. Nawet tę najmniejszą. Ale wiem, kiedy człowiek mówi ją, bo chce dla nas lepiej, a kiedy jest po prostu skurwysynem. Powinnam mieć to gdzieś, ale ludzie nie dają mi o tym zapomnieć i ciągną temat. "A masz kurde z liścia w jeden policzek. A teraz jeszcze w drugi. Boli? No to masz jeszcze w nochala!" - tak właśnie się czuję, kiedy ludziom zwykłe zbesztanie nie wystarcza i muszą dorzucić do pieca. Nie wiem, co ludzie z tego mają? Satysfakcję? Z czego? Z tego, że ktoś inny poczuje się gorszy? I oni wtedy poczują się lepsi? Jakim, kurde, cudem? Myślałam, że bycie lepszym to realizowanie swoich celów, rozwijanie pasji, a nie poniżenie innej osoby...
Czasem wystarczy wyjść na ulicę i uśmiechnąć się do kogoś, żeby ta osoba miała lepszy dzień. Dlaczego więc tego nie robimy? Ja czerpię ogromną radość z tego, że pani na kasie wtrąci się do rozmowy i powie coś miłego. Czemu każdy nie może taki być? Do niedawna moim marzeniem było pracować w internecie. Ale teraz już wiem, że w życiu codziennym człowiek nie potrafi być takim chamskim prosto w twarz. I za tym teraz będę szła. Tego się będę trzymać.
Bądźmy dla siebie milsi. Proszę.
Uśmiech