Celtic dream

Jaskier i już ś.p. Bonifacy Baltazar Beniamin i Wszystko Co Na B, Bo Pierwsze Imię Ciężko Zapamiętać, czyli szczuras.

jeszcze żyję.

wieczór w klimatach celtyckich, ciałem tu, duszą gdzieś we wczesnym średniowieczu. czyli norma.

w pogoni za talentami, których jednak nie posiadam, i za spełnianiem pragnień, które jednak są nie do spełnienia. no, chyba że wygram worek forsy/zarobię kokosy. paskudnie, że pieniądze są potrzebne do wszystkiego.

nawinął mi się gdzieś ostatnio tekst: "kiedy niszczymy coś stworzonego przez człowieka, nazywamy to wandalizmem. kiedy niszczymy coś stworzonego przez naturę, nazywamy to postępem". dobrze wiedzieć, że istnieją ludzie z podejściem do tego typu spraw takim, jak moje.

skończyłam oglądać Elfen Lied, zdecydowanie polecam. melodia chodzi za mną praktycznie w każdej chwili. natknęłam się na nią już dawno temu, ale na anime zdecydowałam się dopiero teraz. szkoda, że tak późno.

narzekałam strasznie długo na Koniec pieśni. bo fakt, beznadziejna korekta, sporo niedopowiedzeń i błędów stylistycznych, ale fabuła ciekawa, a autor buduje bardzo dużo trafionych zdań. teraz zaczęłam czytać o przygodach Flawii de Luce, póki co mi się podoba.

nie ma mnie teraz praktycznie w świecie. na zmianę praca i dom, sił (i czasu) na nic więcej nie mam. humoru też nie, jest mi jakoś pusto.
mimo zmęczenia, ogólne samopoczucie utrzymuje się powyżej poziomu 0.

a wakacje to sobie chyba we wrześniu urządzę...

słodkich.