I zobaczyła go kolejny raz. Tym razem nie chciał z nią rozmawiać. Był daleki, prawie obcy, choć czuła, że on sam tego nie chce. Ubrany tak jak zwykle, jakaś zielona koszulka, chyba ta, którą od niej dostał. Niczego nie była pewna, więc stała w miejscu cicho obserwując co zrobi. Stał i patrzył. Bez uśmiechu. Ale jakie to miało znaczenie.. Poruszył się. Nie wiadomo skąd, pojawiło się małe dziecko. Nawet nie umiała później określić czy to chłopiec czy dziewczynka. Podbiegło do niego, a on z troską przytulił je do siebie. Poczuła na sercu ciepło, jakiś czuły dotyk, jakby ktoś ją objął. Przymknęła oczy, było jasno. Usłyszała szybkie kroki, podniosła niechętnie powieki. Znalazła się w zupełnie innym miejscu, choć nawet nie wiedziała gdzie była wcześniej. Tu panowała ciemność, ale zdołała dostrzec jakieś przedmioty. Wydawało się, że jest w jakiejś dużej sali, choć nie widziała ścian. Na środku stała ławeczka, taka sama jak w parku nad rzeką niedaleko jej domu. Siedzieli kiedyś na niej razem. Podłoga szara, jakby blaszana, każdy krok był głośny, jakby uginała się pod ciężarem idącego. Słyszała kroki, ale to nie ona je stawiała. Rozejrzała się wokół i znów go zobaczyła. Zagubiony, jakby czegoś szukał. Chciała go zawołać, ale nie słyszał jej. Nagle uśmiechnął się, schylił po coś i sięgnął z ziemi. Nie wiedzieć czemu, poczuła ukłucie w sercu i ogromny strach. Coś kazało jej biec, chronić go przed jakimś złem. On jakby się niczego nie spodziewał, stał szczęśliwy, z tym uśmiechem, który tak kochała, obracał malutki przedmiot w rękach. Podniósł wzrok i spojrzał prosto w jej oczy. Przeniknął ją całą, tak jak robił to zawsze. Chłonęła tą głębię błękitnych oczu, każdy ruch źrenicy, mrugnięcie. Przecież zawsze umiała wyczytać z nich to, co działo się w jego duszy. Teraz też starała się to dostrzec. Wszystko może być kłamstwem, ale nie oczy, nie Jego oczy. Płonęła. Czuła jak jej płuca wypełnia błogie, chłodne powietrze, wzięła głęboki oddech, jakby wdychając tą chwilę, kiedy na nią patrzył. I nic nie miało znaczenia w tym momencie. I nagle wszystko zgasło. Nic tylko ciemność. Otworzyła oczy. Już była w swoim pokoju. A więc kolejny sen.