Chciałabym osiągnąć spokój duszy. Nie przejmować się za bardzo. Być szczęśliwa. Niestety chyba przez moją naturę jest to nieosiągalne. Jak "się czepiam:" to jest źle, ciągłe kłótnie. Jak mam wyjebane to już nie kocham. Nie wiem co już robić. Może to depresja, a może nieodpowiedni ludzie do okoła mnie. Może to tęsknota za dawnym życiem i brak przystosowania do teraźniejszego. Może brak planu na przyszłość. Nie jest dobrze ani w sensie materialnym, ani uczuiowym. Ja chodze do pracy i ciężko zapierdalam a Kamil w tym czasie ogląda sobie porno... Dziwne, że czuję sie oszukiwana i niedoceniana? Schudłam w miesiąc 3 kg. Nie wiem czy przez prace czy samopoczucie. Dlaczego nie może być dobrze? Dlaczego liczy się tylko seks?