to juz półtora miesiąca... tęsknię. ale nie mogę.
B. się odezwał po prawie 4 miesiącach. w pierwszej chwili myślałam, że się serio stęsknił, ale już w to nie wierzę... cóż.
tak samo P. niby jest ok, fajnie się nam gada, ale myślę, że ma ze mną kontakt, bo ma konkretny powód...
drugi P. to samo...
D...
R...
uczę się nie-ufać ludziom. Dystans, dystans i jeszcze raz dystans. Zawsze kuźwa coś się musi znaleźć.
Każdy się odzywa, bo ma jakiś interes, jakiś ukryty cel... Nikt tak po prostu szczerze się nie stęskni, nie zainteresuje...
,,bezpieczna przystań" - takie skojarzenie z kiedyś... a dopiero co ostatnio myślałam sobie, że wróciłam dawna ja, tak na serio dawna ja. miła, otwarta, czuła, ciepła...
chyba coś w tym jest...
heh. chyba muszę wrócić do czasu, kiedy byłam zimną suką. wtedy chyba było lepiej...
bez angażowania się...
bez emocji...
obojętnie...
Chociaż i teraz staram się nie angażować. Nic juz nie jest i nie będzie takie jak kiedyś. To widać. Wszystko przemija... bf, l2, zhp, parówy... wszystko po kolei. było i nie ma...
tęsknota i wspomnienia pozostają...
jak już jakiś czas temu pisałam na fb, ten rok jest jakiś dziwny... pod każdym względem, gdzie nie spojrzę... chyba, że wczesniej po prostu nie zwracałam uwagi na podobne rzeczy. ale teraz... to wszystko... związki, katastrofy, zamachy... tak ogolnie... w moim zyciu i zmiany i rozne sytuacje... nadchodzący romans, odzywanie się ludzi po dluzszym czasie braku kontaktu, śmierć, choroby... jeszcze się kwiecień nie zaczął, a tyle się wydarzyło... aż sięboję, co to jeszcze może się zdarzyć...
mindfuck totalny